Kolory miłości...
...dla pewnej Pani spod Częstochowy która zamówiła wiersz o włosach swej głowy...
Pokochałem blondynkę
miłość trochę trwała
nie minęła godzinka
- się przefarbowała.
Nadal kochać chcę czule
pieszcząc jej blond włosy
a tu mnie dochodzą głosy
że już mam czarnulę.
Nie chce mi się żenić
- może mi się uda
na inną zamienić
- a ona już ruda.
Tak kombinowała
tak się farbowała
aż się zestarzała
no i…..posiwiała.
Teraz,,, bym ją kochał
nie chodził na „boki”
włosy sobie czochra
kręci zmyślne loki.
Że ja dosyć miałem
już takich „cholerów”
więc się zakochałem
w fabryce lakierów.
Komentarze (3)
zgrabny i naprawde humorystyczny wiersz, kobieta
zmienna jest jak jej kolory na glowie, hahaha.
Taka miłość przynajmniej nie jest nudna :) Niektórym
panom zmieniają się partnerki, innym tylko farba na
głowie u jednej, ale zawsze to jakaś zmiana :)
Zabawnie i przekornie (ta fabryka lakierów... no, no!)
Ładnie, ciekawie i z humorem:) Bardzo mi się podoba.