Koń by się uśmiał
Koni widziałem w życiu niemało
Choćby roboczych plejadę całą.
Gdy byłem mały, to koń na mrozy
Rozwoził węgiel ogromnym wozem.
Wiosną widziałem konia, co orze,
Jesienią zwoził zebrane zboże...
No i są jeszcze (ręczę wam słowem!)
Do gonitw, skoków – konie sportowe.
Warto tu dodać, choć rzecz jest znana:
Bez konia nie ma przecież ułana..
Hipoterapia zgodzić się każe:
Bywają także konie – lekarze...
Choć wyginięcie groziło dziko
Żyjącym małym polskim konikom,
Lecz tarpan dziś jest uratowany.
Dobrze się mają w Polsce tarpany.
Na łąkach w ciepłe, letnie miesiące
Koniki polne dają nam koncert,
Po szachownicy nieraz hasały
Dwa czarne konie, dwa konie białe.
A jeszcze takie konie bywają,
Które w maszynach się ukrywają.
Mój syn hyundaiem jeździ przez miasto.
Sto dziewięć koni trzyma pod maską.
(Choć nieraz maskę tę otwierałem,
To koni nigdy tam nie widziałem.)
To już kochani wierszyka koniec.
Jaki zeń morał? Wszędzie są konie.
Komentarze (7)
a propos koni
to tak dopowiem;
nie ma to jednak jak:
'końskie zdrowie'
Nie przepadam za końmi, może dlatego że bliska mi
koleżanka je kochała i myślę, że bardziej ode mnie:).
Wierszyk poza tym cudowny.
Pewnie, nawet w koniczynie.
Głos mój!
:) Nie tylko dla dzieci...
Pozdrawiam :)
sturecki - przeczytaj dwa ostatnie wersy drugiej
strofki.
Różnorodne są role koni w życiu codziennym. Autor
podkreśla ich funkcjonalność oraz sympatyczną obecność
w polskiej kulturze. Wiele zostało pominiętych, jak
trafnie zauważyła "anna" a ja dodam np. szachowego
skoczka.
(+)
i jeszcze są stare konie (takie jak my hehe)
Pozdrawiam.