Koncert
Gdy mój mąż wieczorem gra na
fortepianie,
pies szybko zasypia, księżyc sterczy w
oknie,
wybaczam mu wtedy wczorajsze gderanie,
że niezbyt pochlebnie wyraził się o
mnie.
Nie razi mnie wcale mały nieład w domu,
sterty książek, gazet rozrzuconych w
mroku,
nie robię wyrzutów, że nic mi nie
pomógł,
bo wiadomo wszystkim -najważniejszy
spokój.
Ten koncert codziennym bywa rytuałem,
lepiej mi się myśli układają w słowa ,
wieczorem najchętniej poetkę udaję,
rankiem proza życia wpycha się od nowa.
Komentarze (9)
dwa czasy
nostalgia romantyczna wieczorem - a w dzień szarość
prozy życia
pozdrawiam
Muzyka, to przecież także poezja
Razem zatem zespół tworzycie
Który nie tylko razem mieszka
A słowem i nutką maluje życie
Pozdrawiam
i nic nie zmieniać:) pozdrawiam:)
Ładnie...wcale nie udajesz:)
Ładny obrazek z życia w płynnym wierszu. Podoba się.
Miłego dnia.
Brawo, taki obrazek z codziennego życia, bardzo mi się
podoba! Pozdrawiam niedzielnie:-)
:)
Wygląda na to,że ten fortepian służy,by prozę życia w
strofach poezji urozmaicać :)
Pozdrawiam
Miłej niedzieli:)
Fajna refleksja z maleńką dawką ironii. Dobranoc