Koniec świata
A jeśli jutra miałoby nie być to chciałabym
by dzisiaj było nasze. Zamknęłabym je w
ramionach i przetrzymała na wieczność, by
trwało i trwało, jak ziemia i kosmos
kręciło się w koło.
Bym mogła na zawsze topić się w morskich
oczach, udając, że nie umiem pływać w
głębinach i prosiłabym byś pozwolił mi
zniknąć pod powierzchnią błękitu.
Chciałabym patrzeć na Ciebie i jak zawsze
próbować odczytać myśli, które
nieprzerwanie są największą zagadką
wszechświata. Odnaleźć klucz do nich i
serca.
Po prostu powiedz mi czego chcesz, jak mam
postępować i jakie zadawać pytania. Może za
wcześnie na "Co czujesz?".
A jeśli jutra miałoby nie być to
ujawniłabym światu to o czym naprawdę
myślę, gdy próbuje zasnąć i gdy noc zmusza
do pokonania przepaści. Pomyślałbyś, że
zwariowałam, wypowiadając jedno imię w
kółko, nie zdradzając o co chodzi.
Ośmielę się i powiem, że marzę o takiej
wieczności przed końcem świata.
Komentarze (7)
Świetna refleksja, dobrze się czyta i daje dużo do
myślenia, pozdrawiam serdecznie;)
Miłość zwycięży wszelkie przeciwności...to i końca
świata nie będzie...pozdrawiam serdecznie
niech tylko peelkę pokocha, a potem może nastąpić
koniec świata!
Zaintrygował mnie dobry
tekst oraz ciekawa fabuła wiersza.
Pozdrawiam.
Ciekawie piszesz :)
Pozdrawiam
z przyjemnością przeczytałem mocny przekaz pozdrawiam
Pateczko...dziś końca świata nie będzie, bo w Tokio
już jest jutro - (czy jakoś tak) .... fajny kawałek
prozy popełniłaś !