Kraków
poetą był człowiek nienasycony
szarością podmiejskiej ulicy
poetą był człowiek nienasycony
banałem szyny tramwajowej
i wdychał ceglaste opary
zmieszane z rzeki zapachem
i wdychał strzeliste wieże
przytulane skłębionymi kroplami
poeta przez szybę podziwiał
nienamacalnie choć przejrzyście
gwiazdozbiór barwny przy ulicy
roześmiane sztucznością twarze
szkicował wzrokiem w powietrzu
jednostajne białe pasy
i okien wbitych w lodowate ściany
bezcelowe wołanie o pomoc
bezcelowe wołanie o ocalenie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.