Krawędź
Monice
że każdy by tak to ujął
to niejako opisuję krawędź
w sposób prosty lecz okrągły
składający się tylko ze świateł
ciemności w drugim uniesieniu
tańczące atomy leżą i proszą
o spójność osnuwając się
zasiane rządkami na garści
w jednakim miejscu na kuli
lecz porozbijane tu i tam
palcem wytykam w oczy
bo to okrągłość z czarnym
jądrem pochłaniającym cię
do środka a w nim tkwię ja
patrzący na wszystko z boku
jak w centrum się ulatnia obraz
kuszący przez chwilę stałym
niemym szklistym stopem
miniaturowych śladów
zasianych po łąkach życia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.