Kronika umarłych
Znów umieram w Twych
ramionach drżących
mokrym liściem pachnących.
Przechylam butelke wina, której
razem nie zdążlismy wysuszyć.
Nie śmiem twej rozpaczy ogłuszyć.
Po cichu wkładam szate i sandły.
Tej kultury Śmierć wymaga.
Związane włosy i wymuszona powaga.
Nie moge uwierzyć w ostatnie spojrzenie.
Jeszcze słysze jak szlochasz.
Jak pięknie, Ty ciągle mnie kochasz.
Łez nie wycieram, ja przecież umieram!
Wsuwam wiosła w zmęczone dłonie.
Mam nadzieje, że ta łódź szybko utonie.
Ja razem z nią...
Szum myśli.
Nie ma tu płaczu.
Tylko spokój i sen
jak latem na dachu.
Dopokąd znów nie
osuniesz sie w życie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.