Krzywe spojrzenie
Rozmawiam cały czas z wami
dziękujemy sobie kwiatami
te zwiędłe w zapomnienie
te żywe niech rosną ,
dają nadzieję jasną.
Co chwile jakiś żart
ten słaby a ten drugi hart ,
wszyscy słuchają próżnie ,
i Pierwszy coś dopowie
kończy się tylko na słowie.
Tak miło i przyjemnie
prawdą wszyscy celują we mnie ,
ktoś tylko pomyśli ,
i słyszą go wszystkie
wokół twarze bliskie.
Czy śpię?
bo budzić się nie chcę
myślami się wszyscy obracają ,
w jedności połączeni
w światłości oświeceni.
I tak mijają chwile w cierpieniu ,
czy wszystko polega na straceniu?
nie chciałem stracić tego wszystkiego!
zostałem samotny i biedny ,
a jeszcze przed chwilą nikt nie był
wredny.
I budzę się z tego snu przerażony
szacunkiem byłem obdarzony ,
w rzeczywistości tego brakuje
w smutku tak sobie pomyślałem ,
że schizofrenie wyobraźni za cel
obrałem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.