Kto Ci powiedział że miłość...
Obudziła się Anna
za długo już spała
rozmarzona na łóżku
miłości szukała
porozlewane wino
na białym dywanie
działając jak w amoku
znalazła ubranie
wybiegła na powietrze
z posród szumu trawy
dochodził znajomy śmiech
poczuła obawy
nieuzasadnione zło
nie wierząc zakryła twarz
jak łomot jej tętno
poczuło najgorszy czas
zobaczyła ich dwoje
pod bramą wdzięczących
ile prawd zabarwianych
ile słów tu mylących
Oni tak swobodnie blisko
głaszczący się po ramieniu
Anna poczuła lód w żyłach
nagle znalazła się w cieniu
Łzy choć nie chciała
jak strumień płynęły
siły nagle straciła
nogi się ugięły
uciekła z ogrodu
wbiegła do domu
krzycząc z rozpaczy
"już nigdy nikomu!"
błądząc po pokojach
stanęła w progu łazienki
rozpuściła jasne włosy
pozbyła sukienki
jeszcze jedno spojrzenie
w lustrzane odbicie
"czy warto przez niego
odbierać mi życie?"
gdy słychać już w holu
głośne wołanie
Aniu gdzie jesteś?
Gdzie jesteś kochanie?
Patrzyła na niego
w swym niemym szale
"zabrałeś mi lata
nie kochałeś w nich wcale"
Komentarze (4)
dziękujęza uwagę. To bardzo cenne:)
Czuć emocje w tym wierszu. Ps. Wyrzuć - swój, swoje,
jej, tej..... Wyrównaj liczbę głosek w wersie i będzie
ok.
przykre.... lecz pięknie to napisałaś. dla
podmiotu-nie warto odbierać sobie życia z powodu
faceta, który nie potrafił dostrzec tego, co ma
najcenniejsze... pozdrawiam serdecznie
ładnie opisałaś ta smutna historię...pozdrawiam