kurz.
Cień ślizga się
po grubej warstwie śniegu.
promień weń uderza
odbija się, dotyka
oczy zamyka
kaleczy.
Wszystko pachnie kurzem.
Na nagich drzewach
suchych liści wisielce
prostopadle do ziemi
chyba że wiatr dmuchnie
by przesunąć chmury
bardziej na zachód.
Drewniane płoty
i skromne domki
dumne i bezrozumne
szczerzą soplów zęby
groźne.
Niebo jest jasne i pełne chmur
słońca blask niczym sztylet ostry
na śniegu śladów innych żadnych
tylko cienie
drzew bezlistnych
zmarłych na mrozie
chudych i szarych
bez sensu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.