Legenda Wyspy Wolin IV
Nad brzegiem rzeki Dziwna
gród wspaniały się wznosił
znany od wschodu do zachodu
w bramy miasta prosił
domy zbudowane z marmuru
dachy złotą blachą kryte
a końskie kopyta po bruku
stukały złotem okryte.
W miarę wzrastania dobrobytu
bogactwo i pycha ludzi rosła
i przyszedł sztorm straszny
zatopił wszystko-taka kara boska
zatonęło miasto całe
co nad rzeką dumnie stało
pozostało w legendach
i Winetą się zwało.
Raz do roku z głębin wody
bogata Wineta się jawi
i do bram miasta zaprasza
wszystkich podróżnych i żeglarzy
dobrobytem i bogactwem wabi.
Komentarze (29)
Cudownie, warto tam zajechać
Miłego Halinko:-)
Nie słyszałam o tej legendzie - dzięki.
Pozdrawiam
Lubię legendy bez względu na to ile jest w nich
prawdy. Wiersz wart przeczytania, Halinko, ciepło
pozdrawiam.
Dziękuję wszystkim za miłe wpisy a Wiktorowi za
prawdziwe historyczne dzieje Wolina...pozdrawiam
serdecznie.
....historia wierszem przywołana....super ujęta strofy
dla potomnych....pozdrawiam, miłego dnia...mój plusik
ciekawa legenda, pozdrawiam:)
refleksyjna legenda, z przyjemnością przeczytałam :}
Ja też z przyjemnością czytam lubię morze a do tego
wzburzone .. myślę .. że jesteś osobą stateczną i mogę
ci powiedzieć że w Karpaczu w Karkonoszach,
przeniesiony w 1842 z miejscowości Vang, leżącej nad
jeziorem Vangsmjøsa w Norwegii.
jak blisko sercu Twojego wiersza ..
będę pisał chociażby dla ciebie .. świat nigdy nie
zginie dopóki będzie chociaż jeden sprawiedliwy
suplement: Wineta to w rzeczywistości Jomsborg, słynna
morska twierdza słowiańsko-nordycka.
Pięknie swoim wiersze przypomniałaś o legendzie Wyspy
Wolin. Pozdrawiam Halinko.
powoli, powoli
z Bremy Adam
wszystko spartolił -
Winecie kłam zadam
na wyspie Wolin!
bo właśnie tam
postawił swój chram
jarl Palnatoki viking
gdy Harald s.Gorma był king
Dunów co zaprowadził mir
na morskich zbójów hir -
a Bolesław Chrobry oprócz tego
osadził tam jarla Sigvaldiego
jako lennika polskiej korony
dając Astridę,córkę w charakterze żony.
Wspólnie ze szwagrem Swenem Widłobrodym
co siostrę Bolka, Sigridę wielkiej urody
za żonę miał, zatopili pod Zwłodziem
wszystkie Olafa Trygvassona łodzie;
było to we wrześniu roku tysięcznego,
słynnego ze Zjazdu Gnieźnieńskiego!
H.K. Niech wiersz w odmęty swoje bogactwem i historią
wabi i bawi. :):):) Pozdrawiam
Byłem i wśród wikingów, bałtów i Słowian bawiłem.
Bardzo ładny wiersz☺
Z przyjemnością przeczytałam :)