Lek
opowiadanie gwarowe
Lek
Córka przysłała mi zdjęcie skrzypu jaki u
nik w Alpak rośnie.
Wielki je, zielony,takiego nie trza by było
zbiyrać
i parzyć ino se na nim legnąć na tydzień
i juz byś był cłeku zdrowy.
Syćkie kwasy i inne skole co sie we
woreckak lęgnom,
wysłyby z cłeka wartko…A tu u nos zanim
jaki skrzyp nońdem
to juz bedzie jesień…
Zaś byk zgrzysyła,ale takik wielkik ni ma
jako tam…
Nie dziwiem sie ze tamtejsy doktor Kneip i
zielarka Maria Treben
lecyli ziołami, bo mieli cym lecyć, jak
tele zioła tam rosnom.
Kieby ludzie umieli ś nik korzystać z tyj
Bozej apteki, a nie truć syćkiego
coby wyginyny ze to kwosty.Cozby nom wtej
było.
Piyniążki w kieseni na co inne by sie
przydały.
Takie to wyj bazenia mo stary cłek, co juz
ni moze… Haj.
Komentarze (20)
super :) pozdrawiam
Skoruso mądry Arystoteles przed wiekami
powiedział - "Lekarz leczy, natura uzdrawia"
i jak myślisz miał rację.
sąsiad miał na balkonie zioło...
przyjechali i cały dom otoczyli wkoło - sąsiadowi do
tej pory
nie jest wesoło.
Pozdrawiam serdecznie
ja tez z przyjemnością. ziółka to trochę jak czary, a
jak czary to jak poezja.
bardzo na tak :):):)
Przeczytałam z przyjemnością to gwarowe opowiadanie.
Ziołolecznictwo jest czasem bardzo pomocne, szkoda
tylko że ziół coraz mniej.
Pozdrawiam