W leśnej gęstwinie
Okrywam peleryną mgieł
skołatane myśli, rozdwojenie
jaźni błąka się po bezdrożach
leśnej gęstwiny.
Z różowych okularów,
za późno wypadły szkła.
Potykam się o naiwność,
w wyciągniętej dłoni,
zamieszkało zwątpienie.
W rozbieganych oczach
trudno szukać stałości,
ruchomy cel w ciągłym
biegu, pogrywa podchody.
Uwolnione marzenia
wypuściły pąki, czy zakwitnie
także oczekiwane – pragnę...
Grząski to grunt i słabe
podłoże dla strzelistych sekwoi,
tymczasem karłowate świerki -
karłowacieją.
Czarnulka1953
07. 05. 2014
Komentarze (5)
Czasami lebiej chyba być i żyć cały czas w różowych
okularach. Podoba mi się wiersz. Pozdrawiam:)
różowe okulary, zawsze wszystko ubarwiają - a życie
swoje.
Pozdrawiam serdecznie
Jakbym o życiu czytała... bo pewnie i takie było
zamierzenia autorki.
Z różowych okularów,
za późno wypadły szkła...
Bardzo ładny wiersz:))
Dużo z nas potyka się o naiwność. Na grząskim gruncie
sekwoja nie wyrośnie. Świetny wiersz!!! Jestem Twoją
fanką Czarnulko!Pozdrawiam:-)