Łez mych potoki
kiedy nadejdą pająki-myśli
utkają suchy szal dla mnie z liści
ponurych liści
gryzących liści
lodowatą zabiją prawdą
zabiją mnie swoją pogardą
pogardą uczuć
pogardą strachu
popędzę wtedy prosto przed siebie
karocą brudu w pola dalekie
pola zawiści
zazdrości pola
konie kopytem takt stukać będą
jakby się świat walił pode mną
oddaj me serce
patrz że odchodzę
lecz to tak nie jest jak by się chciało
by się pod ziemię zapadać dało
byś dostrzegł wreszcie
że mnie tu nie ma
że stoi tylko pusta ta ziemia
i krople łez ciągłej miłości
łez mych potoki...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.