Leżę w łóżku chora samotna
Leżę w łóżku chora samotna
Nagle ktoś ściska mój nadgarstek
Mocno ciągnie do siebie
Czuję potężne uczucie wolności
Lekkości nieskrępowania
Czuje się jak nowonarodzona
Nie czuję żadnej słabości
Przenikam przez ściany
Nie mam bariery fizycznej
Zachwycona jestem tym stanem
Mijam ostatnią znajomą mi ścianę
Co za nią zobaczę nieznane?
Wąwóz, jaki piękny, nieznana roślinność
Podobne do wrzosu kosodrzewiny
Ojejku ja latam!Co za wolność?
Jak cudownie jak pięknie?
Wytracam prędkość ląduje
Płacze jak dziecko ze szczęścia i
rozpaczy
Ze szczęścia, że mogłam być w świecie
niefizycznym
Z rozpaczy, że ten świat
Daleko odbiega od moich oczekiwań
Cieszę się, że mam Przyjaciół, którzy mnie
kochają
I że nigdy nie umrę tylko moje biedne
ciało.
To trzeba doświadczyć by o tym pisać
Komentarze (4)
Gdzieś jest może taka kraina szczęścia i czasem w
życiu dzieje się tak, że człowiek wolałby tam już
odlecieć. Kiedy nie radzimy sobie z przytłaczającą nas
rzeczywistością , którą zaklęła jakaś zła wróżka takie
myśli są nawet ulgą. Świat jednak jest tak piękny że
żal go zostawić , kiedy się wie że niema już powrotu.
Trzeba więc cieszyć się tym co jest i słońcem
wstającego nowego dnia że jeszcze świeci.
piękne i takie smutne ... plus duuuży
to był piękny sen lub tzw. śmierć kliniczna-
metafizyczny stan duszy po wyjściu z ciała. Ciekawy
opis.
Wiersz chociaż smutny to bardzo piękny, dobrze jest
wiedzieć, że mamy Przyjaciół.