Leżysz w żłobie
Boże, leżysz w żłobie
Ja tak podobna Tobie
- niechciana
Z rodzinnego ciepła wygnana
Boże, zimno Ci –bródka z zimna
drży
A ja też marznę, marznę tak jak Ty
Przyniosę Cię na rękach
Do mojego świata w udrękach
Do biedy, samotności
Do pogardy i podłości
I będę kochać –tyle mogę
Dam Ci łóżka mego wygodę
Sama zajmę podłogę
Naucz mnie tylko Maleńki
Jak te życia udręki
Przetrzymać
Jak ciężar na barkach wytrzymać?
Po prostu ze mną bądź
Po świętach nie odchodź
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.