Limeryki lekko odjechane 6
Lew mnie napadł raz w Sierra Leone.
Wypuściłem z samochodu żonę
I patrzeć było
Naprawdę miło,
Kiedy wiał z podkulonym ogonem.
Pewien pan zamierzał urlop mieć na
Krecie,
Bo zwykł był nad morze się wybierać w
lecie,
Lecz całe wakacje
On spędził na stacji.
W dniu wyjazdu się zatrzasnął w
toalecie.
Inny pan (widziałem kiedyś go w Upicie)
Nie po ziemi chodził, ale po suficie.
Tak drogie dzieci
Bywa na świecie,
Kiedy w prawo grawitacji nie wierzycie.
Pierwszy limeryk jest w całości wytworem mojej fantazji. Nigdy nie byłem z żoną w Sierra Leone. Dlatego jeszcze do dziś można tam spotkać lwy.
Komentarze (20)
Świetne wszystkie że wskazaniem na jedynkę :).
Pozdrawiam .
taka bojowa żona to skarb, gdy nawet lew przed nią
zwiewa:))
Co do kaca nie znam tego stanu, ale wierzę na słowo
tym, co znają, bowiem u mnie alkohol gości w małej
ilości i bardzo rzadko.
Dobranoc, a limeryki fajne.
Świetne! :-))))
Pierwszy i trzeci - msz - bombowe! :-)
Pozdrawiam, dobrej nocy.
PS Tzn, byłeś tam bez żony ;-) ;-)
Bo ja tak... Poważnie; nawet za bardzo...
wszystkie mają upust fantazji ...teraz mogę iść spać
...Dobranoc ...
Dałeś upust fantazji super a żona cóż niejednego lwa
pokona