Lina
W pewnej bajce na dziwnej planecie gdzie
ludzi pragnienia róznić się nie potrafią
spotkałam latarnika z łuczywem w ręku. W
chwili ciszy był zatopiony, zasmucony w
swym lęku.
Dusza Anioł Cię wiedzie. To usmiech,
zabawa, wir życia. Dusza Derwisz natomiast
nie wyjdzie z ukrycia.
Dzień za dniem splata w warkocz przeszłość
z przyszłością. Smutek głosu ból wielki
walczy wciąz z radością.
Pytasz mnie choć i tak wiesz, że ja
odpowiedzia byc nie mogę.
Idziesz, kroczysz, upadasz, wstajesz,
widzisz jednak wciąz drogę.
A ja po raz kolejny powiem chodż, podam
rękę.
Nie potrzeba Ci mysli czy to małe czy
wielkie?
Nie do tańca na sznurze porównywac Cie
trzeba. Ni do łąki kwiecistej ,do żadnego
drzewa.
Rzuce linę przyjazni. Do przetrwania żalu
własnie jej Ci potrzeba.
Może czasem mnie poczujesz i zobaczysz i
poznasz.
To sa Twoje decyzje co ma odejśc co
zostać.
Ja tylko gdy Ci sił na chwile juz
braknie
na planecie Małego Ksiecia pozapalam
latarnie.
Gdy lisem bedziesz nie ogród lecz różę
obiecac Ci pragne.
Oswoje Cie nie ze sobą lecz z Twym trudnym
swiatem, który mimo szarości ma wciaz w
sobie te magię.
Nie potrzeba do tego żadnego spotkania ni
dniem ani nocą.
Nie potrzeba tez pytań dlaczego i po co?
Najwazniejszego dla duszy żaden zmysł nie
odbiera bo gdy mówie dzień dobry-imie moje
nadzieja.
Nie na świat lepszy, piekniejszy recepte
dac przychodzę.Pozamieniać gór stromych tez
nie umiem w ciepłe morze.
Jestem by to chronić bo ja juz wiem,ze to
nie mija.
Jestem i moja i Twoja lecz wolna
niczyja.
Prawdy ani tez kłamu nie zbuduje z Twych
mostów.Fiołkiem sobie zwyczajnym jestem tak
poprostu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.