Liryk
Zegar mi o piątej czyżykiem zakwilił.
Promień na firanie złoty guzik zapiął.
Obudził się we mnie jakiś dziwny liryk.
Kawa w filiżance trąciła nostalgią.
Cisza się rozsiadła na drewnianych
schodach,
obiecuje ucztę rozbieganym myślom.
Kiedy nie do rymu dzieje się opodal,
błękit tuli żale, że coś tam nie
wyszło.
Liryk się wymieszał z kropelką fusiatej,
ulotnił w bezbrzeżnej szafirowej toni.
Wieczorną godziną parę fraz zostawił
i wierszem zagadał - ciepło - na
odchodnym.
Komentarze (20)
Genialny 5o liryk :)
liryczny dwunastozgłoskowiec :)
no to ładnie melancholią zagadał ..
Bardzo uroczo, na dodatek z zapachem kawy którą
lubię:)
Pozdrawiam serdecznie Magdo:)
liryk a jaki uroczy Pozdrawiam Madziu:))
złoty guzik wciąż pachnie słońcem
nocą go owiń drżącą dłonią
poczujesz dni różą pachnące
i gwiazd tłumy, jak się pokłonią
pozdrawiam najpiękniej
Spotkanie z lirykiem zaowocowało wierszem z nutą kawy
- pozdrawiam :)
posiedzę u Ciebie Magdo:)
Twoje metafory Madziu są wprost zniewalające. Do tego
nienaganny warsztat. Fajnie, że jesteś z nami :))
Pozdrawiam serdecznie paa :))
sorrki; nie ucieleśnił.
Witaj,
zatem liryk nie ucielestnił się...
Ot fantazja...bezgraniczna.
Miłego dnia.
Serdecznie pozdrawiam.
Liryk się wymieszał z kropelką fusiastej- to mi się
spodobało.Bardzo delikatna melancholia.
Ładna melancholia
Pozdrawiam Magdo:-)
Fajna pobudka.Bardzo, bardzo mi się podoba!
widzę,że znów wena
ci nie poskąpiła
nawet dla liryka
zrobiła się miła:)
Pozdrawiam:)