Liść
Usiadłam w tym parku
na tej ławce, wiesz...
tam gdzie tyle wspomnień
gdy jesienny deszcz
obmywał nam głowy,
a ty uśmiechem parasol
nad nami otwarłeś.
Liść złoty pod nogi
mi wpadł i patrzyłam
jak cicho prosi
o dłoni schronienie,
lecz wiatr-pędziwiatr
porwał go, jak ciebie
i zaniósł gdzieś w dal.
Z liściem zawirował
wspomnień korowód
i wiersz się ułożył
wiatrem utkany.
Żegnam czar ulotny
trzeba iść do domu.
Dobranoc kochany...
jesień 2006r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.