List na pożegnanie
Przyszła pachnąca i barwna jak kwiat
Łzami rosy skąpała ten smutny świat
Skowronka głosem świt oznajmiła
Strumyka szmerem ziemię budziła
Wietrzyku muśnięciem pąki rozwarła
Pamięć o Zimie-Siostrze zaraz zatarła
I tak sobie szła nagim polem radosna
I zewsząd brzmiało jej imię –
Wiosna
Lecz wtem wędrówką i trudem znużona
Przystanęła przed nią cała onieśmielona
Oto ona, dojrzała, z rumieńcem na twarzy
Cała taka, no taka jakbyś ją sobie
wymarzył
Tam chabrów błękitem łan zboża przeplata
Tu zapachem miodu i wonią lip upaja-Lato
Zmarniała Wiosna, wychudła, cała blada
I tak się rozpłynęła w żarze Lata
nierada
A Lato… dalej barwy spłatała jak
mogła
Bogata doświadczeniem – nie
zawiodła
Aż dnia pewnego złote Lato oniemiało
Gdy słońce za horyzont skryło się całe
Ach, więc tak, czas nadchodzi mój
już…
Więcej nie ujrzę dojrzałych sadów i zbóż
I rzewnie Lato nad swym losem zapłakało
Płakało aż deszczu kroplami całe się
stało
Więc żegnam łzą deszczu i niebem szarym
Tym liściem opadłym i kasztanem małym
Żegnam Cię Lato, to przecież już
wrzesień
I sady dawno dojrzały – twa
siostra-Jesień.
Komentarze (1)
Pięknie u Ciebie...Pory roku niczym siostrzyczki
chwytają swoje miesiące i kroczą aleją swojego
wymierzonego czasu...Pozdrawiam:)