Lot nad Katowickim Centrum
28.01.2006
Jak zimno
przywarta do podłoża próbuję poruszyć
palcami
skostniałe
Jak ciężko
jakaś stalowa pokrywa przygniata mi
plecy
unieruchamia
przywarła do mego ciała
kawałek metalu przeciął moją skórę
czuję jego przeraźliwy chłód
I twoje ciało obok
łapczywie chwytam twą dłoń
skostniałą
bez czucia
próbuję zawołać
głos uwiązł mi w zmarznietej krtani
nawet łza leniwie kręci się w oku
by nie spaść na policzki
by nie przymarznąć na mym ciele
W oddali słyszę gruchające gołębie
trzepot skrzydeł...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.