Łzy bezsilności
Nie wiem jak długo, jeszcze dam radę,
nosić tak ciężki, brzemienny kamień...
Który już dzień ociekam bólem,
uśmiech przychodzi mi z wielkim trudem.
Myśli wciąż krążą,spokoju nie dają,
kolejną noc mam nie przespaną.
Staram się silną udawać dniami,
zaś,nocą siedzę zalana łzami.
Marzę,by uciec gdzieś,chociaż na chwilę,
by zaznać spokoju i czuć,że żyję.
Znów dostaję mdłości i bolą mnie wszystkie
kości..
Z tej bezsilności,nie czuję już nawet
złości.
Jedynie do nieba cichutko wołam
:litości!
Komentarze (10)
Poruszający opis walki z trudnościami i bezsilnością,
przepełniony uczuciami bólu, zmęczenia i pragnienia
ulgi oraz wsparcia.
(+)
Łzy bezsilności... to najgorsze z łez...
Wymowna melancholia.
Bardzo dobry wiersz!
Smutna puenta, bardzo prawdziwa...
Pozdrawiam serdecznie
Zycie nie rozpieszcza..
Smutny wiersz, może warto się podzielić z kimś tym
bólem, by coś doradził/z jakąś zaufaną osobą?/
Myślę, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście,
czasem pomaga też psycholog, choć wiele osób się go
boi.
Pozdrawiam serdecznie, a peelkę przytulam.
Bezsilność to taka codzienność.
Naturalność w życiu człowieka.
Jednak w tym też może być siła.
Wiersz ciekawy.
Trudne chwile, a udawanie dniami też wyczerpuje.
Wymowny smutek i ból po stracie trąca czułe
struny...Pozdrawiam
Zycie nie zna litości
Jest tylko milosc, do siebie i rzeczy martwych
Wymowna bardzo melancholia,
"Jedynie do nieba cichutko wołam: litości!",
pozdrawiam ciepło.
Piękne strofy pełne bólu, któż zrozumie go u
drugiego...
...
nadzieja to światło
które nie zaprowadzi
cię na manowce
nie utopi w bagnie
najtrudniejszy czas
nie trwa wiecznie
minie jak zły sen
porośnie pięknymi kwiatami...
To światło to Bóg
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia