Majaczenia o świcie
i kiedy tak toniemy w sobie
jak w alkoholowym nałogu
widzę jak blisko nam do dna
ciało okryje muł
zamiast bitej śmietany
i zastanawiam się
czy gdybym zapisała wtedy
twój oddech na rękawie
byłbyś teraz abstynentem?
płaczę do kieliszka
a on się ze mnie śmieje
i śpiewa bezgłośnie
żeglarskie piosenki
nie bujajcie pokładem
bo morskiej choroby dostanę
a nad ranem rozsądek mnie budzi
i z litością mówi
że to nie my toniemy...
z uśmiechem odliczam
trzy dni suszy do potopu
Komentarze (1)
Świetny wiersz, potop uczuć, podobają mi się
niecodzienne porównania i ta susza co jest
tęsknotą....gratuluję !