Majowa noc
Zasnęły na pętlach zmęczone tramwaje.
Bzu ciężkim zapachem powietrze spocone.
Wiatr pijany drzemie, noc dysząca majem
chłonie wilgoć rosy w wargi rozchylone.
Woń gnijącej wody z przydrożnego rowu,
zatruła marzenia przycupniętym muchom.
Coś się czai szeptem w nadrzecznym
sitowiu.
Szamocze się dziko, powarkując głucho.
Jakaś mara bieży, by się komuś przyśnić.
Parkowe aleje chrapią gawronami.
Niczym nietoperze, najczarniejsze myśli
chaotyczne loty ćwiczą nad dachami.
Przez szczelinę w oknie zła magia
nadciąga
w mrok się wymykają i moje upiory.
Wtulam twarz w poduszkę, kołdrę snu
naciągam
z nadzieją, że trochę odpocząć pozwoli.
Krótką chwilę milczy w przemęczonej
głowie,
żal i ból, co w duszy niestrudzenie
krzyczy.
Wiem, że wrócą świtem, sącząc jad od
nowa.
karmiąc szczodrze serce ziarnami goryczy.
Komentarze (18)
Mroczny. Jakoś nie pasuje mi do majowej nocy.
Pozdrawiam!
Maj w lutym, to jest to, o czym marzą młode dziewczyny
w majową parną noc...
Niby majowa noc, a jakoś tak smutno i zimno się
zrobiło, aż poczułam smutek... Jednak miło było
poczytać o nocy majowej w noc lutową:) Pozdrawiam!