Majowe łowy
Mojej żonie Beacie : )
Był maj,...ciepły maj,
i kwitły kasztany,
był rok... ostatni rok,
byłem zakochany,
był las... nasz las,
były egzaminy,
byłaś ty i byłem ja,
i świat trochę inny.
Byłem wtedy ufny tak,
w marzeń wielką siłę,
jeszcze wciąż wierzyć chcę,
że się nie myliłem.
Wtedy tam, miałem plan,
musiał mi się udać,
żebym nigdy nie być sam,
uwierzyłem w cuda.
Amor serca przygotował
do wspólnego życia,
i na spółkę z Dionizosem
trafił nas z ukrycia.
I nie byłem wtedy gotów,
na głęboką ranę,
jaką zada ostrze grotu
w serce ukochane,
lecz na szczęście Bóg miłości
dziś już się nie boi,
rana się nie zagoiła!
i się nie zagoi!
Miłość nasza choć czasami przeżywa i
burzę,
jest podparta kasztanami,
a to drzewa duże!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.