Malując jej obraz
Przepada w mroku
Jej głos i uśmiech
Ziarno goryczy
Upadło pod jej nogi
Krztusi się monotonią
Każdego poranka
Namalowałam jej portret
Chłodny i przepastny
Blady i niewyraźny
Aby mogła zrozumieć
że szczęście jest blisko
Upadają czasy
Kiedy jej płacz
Gromko huczał po sali
Znam kobietę
Która leczy uśmiechem
Znam jej miłość
Zwana śpiewem
Za dawnych czasów
Malowałam jej portret
Teraz prawi :
pamiętaj że szczęście
stoi za rogiem
ugnij się jemu
to proste...
wystarczy wyciągnąć dłoń”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.