malwienie
ślazu nie zostało ni ułomka węgła
choć namalowałem kępę malw wyniosłych
które obok chaty strzechą krytej rosły
gdzieś zaginął ten kicz twór mojego
pędzla
pola żytem siane cięte w pół asfaltem
jodły kielecczyzny piaski osiwiałe
i smak podpłomyków babci roześmianej -
"jidz Wicuś na zdrowie" mówiła kontraltem
pasiaste zapaski lawendą pachniały
a jej szorstkie dłonie udojonym mlekiem
zaklęte w obrazy prawie przed półwiekiem
widoki legendą rodzinną się stały
25.07.2008
Komentarze (33)
Vicki. Bardzo romantyczny dwunastozgłoskowiec z
przerwa na oddech po szóstce. Klimat jest, tradycje
rodzinne tez przywołałeś.
Nawet twój peel maluje, i to nie tylko słowami a
również pędzlem.pędzlem. Przywołujesz obrazy z
przeszłości. Gratuluje niezłego rymowanego wiersza.
Jorgi
Świetny wiersz, a wiem że malować potrafisz też, więc
nie dziwię się, że te widoki zaklęte w obrazy stały
się legendą w rodzinie. Podziwiam...
Świetnie ujęte obrazy.
Pozdrawiam;)