Mamienie
W przestrzeni dwóch przekątnych
ścian pochłanianych mrokiem
pojawia się nagość cielesna
okryta woalką półmroku
z kropelkami światła we włosach
nagość ciepła pachnąca
świeżością chleba wyjętego z pieca
nagość delikatna ciałem
rosnącego drożdżowego ciasta
rozkwitająca pragnień świadomością
nagość nieśmiała w swej dojrzałości
skryta za ramion i dłoni kurtyną
kształtem zaklętym w geometrię figur
pulsująca krwi płynącej żarem
niebieską żyłką w dole łuku szyi
cielesność nabrzmiała soczystością owocu
pod powieki się wciska przenika źrenice
oplata myśli oszałamia rodzi pragnienia
biegnące drżąco we wszystkie cząstki
ciała zastygłego w nagości zachwycie
i kiedy krok czyni dalszy będąc blisko
zsuwając powoli woalkę półmroku
dotyk czując ust rozchylonych
rzucam wszystko by oddać się cielesności
żegnam cię codzienności tak szybko nie
wrócę.
Komentarze (5)
Wrócę jak mi jeden komentarz jeszcze dopiszecie.
Wracaj... ładnie piszesz,bardzo dobry kawałek
poezji,pozdrawiam :)
jeszcze nagość Cię bardziej zaskoczy. bardzo ciekawy
wiersz. pozdrawiam ciepło :)
No i uciekł ...hahaha :)
No naprawdę, dziś nas mężczyzn coś złapało. Zmysłowa
noc przed nami chyba. Ciekawie odkrywasz tajniki
piękna...