Markotnie
Bożodrzew uszy w zrudziałych czepcach
chowa
Gadania głodne szczerbate gasną głogi
Marnieje ogród czas jesień w nim
posprzątać
Patrz wiatr zawiany znów utknął nam na
progu
Gołębie jakby… ciut… bardziej po
angielsku
Gdy niełuskany groch im w gardłach staje
Dzień taki smętny i mówić nie ma o czym
A czas się wlecze od „bywaj” po czekanie
Na twoje dłonie gdy oczy mi zamykasz
Pieszczotą palców (zniewala mnie ich
dotyk)
Tęsknię i w myślach z rozkoszą się
układam
W pleciony dla mnie twych ramion czuły
koszyk
Nad nim spojrzenie chronione przed
kradzieżą
Rzęs baldachimem ubrane w słowa miękko
Zieloną łuną błądzące po mym ciele
Odwiecznym rytmem grające pod sukienką
A ja cierpliwie przy oknie co dnia
więdnę
Choć deszcz prześciga nam serca marakasy
I czekam kiedy na ścieżkę szczęście
wejdzie
Sprawi że zadrży mój świat gdy wrócisz z
pracy…
Miauuu...
Komentarze (12)
Tak bywa
fajnie napisane pozdrawiam
Bardzo mi się podoba melancholia tego wiersza. Jest
spokój co nakrywa ciszą spojrzenia, jest tęsknota
myśli i wyobrażeń. Jest ciekawość wszelkich spraw
codzienności i bieg wydarzeń - które zaczynają swoje
życie w progu serc i przestrzeni życiowej. Ciepły
wiersz, miło się czyta, refleksja pobudzająca do
zwierzeń :) Pozdrawiam serdecznie :)
ladnie, podoba sie:)
Dobry pomysł na wiersz Pozdrawiam
Dobry tytuł :-))Filuterny. Jak i cała reszta.
kot wyczekujący swojej pani
Dołączam do czytelników, którym wiersz się spodobał.
Miłego dnia:)
Bardzo interesujący tekst
w dobrym wierszu.
Miłego dnia Ewiannie:}
"Miauuu..." ;))
Ach, jaka piękna melancholia :)
Bardzo.
Widzisz, jak to długo trzeba czekać na coś
przyjemnego.