Martwy wzrok na życie podłe
Zgiełk dnia codziennego
To samo słońce
Ten sam widok przez okno
Wszystkie takie samo
Równocześnie całkiem inne
Wyrównuje oddech
Zaczerpnąć chcę
Powietrza świeżego
Duszę się
Egoizmem drugiej duszy
Spętana łańcuchami wspomnień
Me oczy jak martwe
Wciąż wbite w jeden punkt
Bezmyślna ludzkość
Dąży nieświadomie do samozagłady
Za mało sprawiedliwości
Podłość osacza nas
Spływa na każdego
Ja woda którą obmywamy się co dzień
I łez szczerych
Co raz mniej
Juź nikomu ufać nie można
nawet własnemu ja
Nawet samego siebie
Możesz oszukać
Wpatrując się w jeden punkt
Tym cholernie smutnym wzrokiem
Zrywasz kwiat
Wręczasz mi
On usycha jak ja
Choć kiedyś też chciał zyć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.