W matni
Fragment książki P.T. Amfetaminowy obłęd. https://smakliter.pl/amfetaminowy-obled-marcin-kadzisz ewski,produkt-1728016
Jestem w matni, na stole przede mną leży
amfetamina. Ostateczna walka z umysłem,
z góry skazana na przegraną. Obok amfy leży
komplet nowych strzykawek. Kilka
insulinowych, na początek, i te większe, na
dalszą część horroru, na następny rozdział.
Długo się waham, znowu przejawia się
masochizm psychiczny. To ćpanie samego
siebie, jeszcze przed prawdziwą ucztą.
Chore podniecenie, wynaturzenie
emocjonalne. Jestem swoim zbawicielem, a
zarazem mordercą i dzisiaj z pewnością będę
się zabijał. W wyrafinowany sposób
pozbawiał zrozumienia świata i samego
siebie. Będę uciekał od życia, aby w
przypływie mądrości jak wariat to życie
doganiać. Od dłuższego czasu jestem jak
tykająca bomba i zaraz wybuchnę.
A rozpraszające się w przestrzeni odłamki
mojej ignorancji uderzą w bliskich.
Pochłonie mnie to na setki godzin, zamknie
w lochu nicości i rzuci na pożarcie samemu
sobie. Niewyobrażalny ciężar własnego
istnienia to wojna przekonań o samym sobie,
pełna wyroków i uniewinnień.
Setki poglądów, w dziesiątkach różnych
wersji. Paranoja nasączona wariactwem,
przyprawiona obłędem, podana na talerzu
szaleństwa. Cudowna mieszanka
rozpuszczająca moje serce niczym kwas
solny.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.