Pociąg...
Kiedyś, dawno temu
W długą podróż wyruszyłem
Teraz siedzę i wpatruję się w widok
Co nieustannie za oknem się zmienia
Pędzi wciąż z oczu znikając
W dali gdzieś zostając
Czasem ktoś do przedziału mego
Na chwilę się przysiądzie
Lecz w końcu i tak odejdzie
Do innego pociągu się przesiądzie
I tak znów samotnie
Drogę tę przemierzam
W stukot kół się wsłuchując
Pędzę wciąż ku nieznanemu
Celu wędrówki tej nie znając
Siedzę w okno się wpatrując
Kolejnej stacji oczekując
Stacji, do której mój pociąg zawita
Pociąg zwany życiem…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.