Miasto zimą
Zimno.
Wszyscy wiedzą że Bóg się narodzi.
Z kropel krwi zamarzniętych na śniegu.
Z podejrzanej konserwy w molochu.
Z pajęczyny, brudu pokątnie.
Z karpiej łuski w osiedlowym śmietniku.
Już przejechał groteskowy powóz
obwieszony kolorowymi lampkami.
Poczerwieniał starszy człowiek,
przechylł butlę napoju dziwnej barwy.
Śpiew narasta.
Coraz bliżej śmierci, coraz bliżej śmierci,
coraz bliżej śmierci...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.