Miejsca opuszczone
Miejsca opuszczone (Państwo, Pustacie, Też, Czystość)
Państwo
rozproszenie domu życia
rozstawienie nóg
rozpisanie
rozplątanie
księżyc chce garnituru
krawiec rozpacza
chudniesz i grubniesz na zmianę
w głąb się mierzysz
do gwiazd
harmonia i dialektyka
wstyd i samotność każe ci budować nie dla
siebie
a raczej tylko dla siebie
Pustacie
leżę chwila ciszy wczucia w szósty zmysł
języka
przejście w jasnowidzenie siódmego
cielesno-duchowego
tam jest pustać jak u Oskara Miłosza
pustacie są wypełnione obecnością mojego
mentala
sarna przechodzi, pies się sroży na psa
księżyc śle promienie w oczy w tunele w
moim teraz jest ciele
i tam w polu
w pustkowiu
(gdzie były czaple białe w przelocie
latem)
widzę oczami sarny
czuję jej lęk czujności
może jestem blisko piersi ukochanej
zatrzymanej na czas rozrodu
rozkoszy rozpłodu
rozrzutność komórek co zagubione
się będą zagnieżdżać
w siódmym zmyśle
Też
promień światła księżyca słońca a może
gwiazd się zmieszały i to jest noc
pełna wielu świateł
bogatsza niż dzień
bo nie tak natarczywa
w niej oczy widzą więcej
ale te fale i liście i śnieg
jogini tam przenoszą oczy i uszy
wyobraźni
a ta wyobraźnia umożliwia bycie sarną i
jaszczurką
histerycznie zakochanym
w wyobraźni uskutecznisz skutecznie
zmysłową projekcję
z efektem stwórczym
przebijesz serce krtań szyję zwierzęcia
krwią w pustaci wypłyniesz z żył
przeżyjesz znów zespolenie z Donizosem
synu Uranosa
życie wygnanie w życie z nikąd
spotkasz Jasmin
ten jeden powtórzony do znudzenia płatek
śniegu
falę nową a tą samą
Miń i to jest piękne
Wróć motywie się powtarzającej
zbrodni i miłości w ciszy
pustaci
gdzie jestem duchem mego ciała
gdzie mam ciało rozproszone
i gdzie ginąc ginę w trumnie medytacji
też
Czystość
bo zawór spuszcza krew ducha
krew wytryska przez uszy i oczy
umierasz jak zwierzę
jestem ofiarą bez ofiary bez sensu
oprócz przemieszczenia się energii
i może ducha i duszy
I bez zbawiań
moje ciało leży i wsiąka w tło
czyli gnije, czyli oddaje kształt matce
Wierzę Erichu że dwie proste
obiektywne i subiektywne spotykają się w
śnie tym
gdzieś w nieskończoności
w wiedzy i sztuce jogina
Tym są moje pustacie
główką od szpilki wypełnioną przez
anioły
gdzie oddech przestrzeni i gwiazd
zieloności i brązów
można poczuć
Komentarze (3)
Dziękuję, jak miło że ludzie idą za tropami obrazów
nieznanego poety
Chce się czytać kilka razy, pozdrawiam z podobaniem
dla utworu
W pierwszej chwili przyszło mi na myśl- macewy.
W drugiej myśli Miłosz w "Pieśniach o zmierzchu".
Miejsca do których się wraca.
Bardzo dobry. Tyle do myślenia.
Dzięki.