Miłość bezwzajemności...
dla wszystkich którzy unieszczęśliwili moje serce...
Czym jest miłość bez wzajemna?
Słońcem wschodzącym nocą?
Niewłaściwym kluczem do właściwych drzwi..?
niebem na Ziemi czy glebą na
niebiosach..?
Budzisz się z kolejnym rankiem, jak fiołek
moknący w kroplach rosy, jak
rzeka płynąca nurtem tak bardzo zakręconym
i zazdrosnym o każdą małą żabkę
czy rybkę porwaną przez bociana...
Żyć z dnia na dzień, po prostu
być...cieniem człowieka...niby
nieszczęśliwego, ale bardziej opętanego
niczym sznurem, którego nic nie
przerwie.
Być niewolnikiem we własnym sercu, i kochać
mocno, z każdym dniem
mocniej..
Każde jego spojrzenie, nawet ulotne w sercu
osiada jak błękitna perła na
dnie oceanu,
i jeśli nawet to spojrzenie nie było do
ciebie a tylko w twoją stronę,
lecz, na kogo innego i tak jest ci bliższe
od wszystkiego i niewarte
niczego na świecie.
Jesteś niczym ptak, zawsze w obłokach i
marzeniach pogrążona, szukająca
tego, czego nie ma, miłości od tego
jedynego...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.