Miłość Czarnej Róży...
Jestem jak kwiat, który rośnie w miejscu,
gdzie inny kwiat rosnąć się boi...
Ból, łzy i rozpacz, krzyk, złość
nienawiść... to lęk mój cichy cudownie
koi...
Serce i dusza, wiara nadzieja, coś czego
nie mam, a innym daję...
Na czarnych ścierniskach i suchych polach
rosnę gdy Wy bierzecie gaje...
Zapachu róży, kaczeńców i maków umysł mój
wielki nigdy nie dozna...
Podczas gdy waszy mózgom malutkim fiołki,
maciejki i bzy daję poznać...
Karmię się smutkiem serc waszych ciemnych,
łamiąc zasady, chociaż... nie moje...
Jestem tabletką na epidemie, które
powszechnie nazwanoby znoje...
I choć nie płaczę, wierzcie w to szczerze,
i chociaż nigdy nie lamentuję,
To jednak czegoś, niby wielkiego,
niesamowicie mi tu brakuje...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.