Mój list do...
"Kolejny piękny zachód słońca, wlaśnie już
dobiegł końca
Nastała ciemna zimna noc, chyba potrzebny
będzie koc
Pojawiają się pierwsze gwiazdy na niebie
Które wciąż przypominają mi Ciebie
Taką piękną, delikatną i skromną
Zarówno one jak i ja o Tobie nigdy nie
zapomną
Bo jesteś piękna i wyjątkowa niczym Róży
kwiat
Życzę Ci z całego serca abyś zdobyła cały
świat...
Moje serce już chyba zawsze będzie z
kamienia
A moja dusza pełna pustki, bólu i
cierpienia...
Bo miało być pięknie, miał być bal
A pozostał tylko smutek i żal...
Bo to Ty byłaś tym słoneczkiem na niebie
Do końca świata będę kochał tylko
Ciebie..."
Komentarze (7)
i rozwiało uczucie
i ciemno się zrobiło
bo słoneczka które świeciło
ubyło
zostawiam podobaśki
:)
Piękne wyznanie, chwyta za serce.
Pozdrawiam serdecznie :)
I pięknie.
Ale to ' byłaś"- trochę smutno że już nie.
ach gdyby ona przeczytała te strofy do niej skierowane
- czy lepiej byłoby na sercu
a może bardziej załamana
bo szansy drugiej już nie będzie
tak bardzo głucho pusto wszędzie
Ja to nie tylko kołdra i koc, ale niedługo wyciągam z
szafy też skarpety...tak to jest jak nie ma przy nas
jedynego słoneczka...
pozdrawiam szamanie :)
Jak się śpi przy otwartym oknie (a powinno się) to koc
ma sens. Pozdrawiam.
pożegnalny ten list. chyba.