Moja Dżungla
moje życie jest dżunglą...
Za szatą mglistości skryła się moja
natura,
Która jest w afrykańskiej dżungli.
Opuszczona, dzika,
Przebija się przez gryzącą zieleń.
Smutno, bo patrzę jak ginie dzień,
Jak upada na ziemię człowiek za
człowiekiem.
Oplata mnie liana,
Która zabójcą moim chce być.
Widzę wściekłe zwierzęta,
Które pragną mięsa.
Ludziom brakuje nóg,
Kalekami są...
Oblani potem z okrutnym losem się
siłują,
Bezsilni!
Natura moja wędruje zbyt daleko,
By okiem ludzkim objąć to, co widzieć
chce.
Tak wielkie nieszczęście,
Jak opisać je?
Ludzie – jak owady,
Zdychają bezsilnie z braku wody...
Pełno ich jak mrówek w mrowisku,
Ale powoli giną.
Jak na pustyni...
Z braku wody i upału opadają bezsilnie.
Robale pasożytują,
Konsumują jeden za drugim.
Co kawałek nowy trup leży,
A i kolejni się szykują.
Czy to jakaś tradycja ich życia?
Przecież Bóg jest dobry,
Czemu karze ich tak wielu?
Choroba, która dla nas jest
niezauważalna,
Zabija tam tysiące ludzi.
Brak im pomocy,
Nie znają medycyny.
Nie znają prawdziwych ludzi z sercem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.