moja ignorancja
W cichym szeleście nocnego deszczu
Rozbija się czyjaś bańka szczęścia
Odpryski mydlin uderzają
W kamienne ściany mojego życia
Bezpieczna stoję
W wibrującym błaganiu
Spisując obce mi lęki
Nie potrafię pisać…
Litery trawione ignorancją
Palą papier pod piórem
W przemokłym błocie
Zatonął ostatni wers bólu
Już nic nie zostało…
Tylko On wyrył jej sińce jak w
pamiętniku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.