Moja Nadzieja T y . . .
Ciągle jeszcze ją mam...
Gdy już stracę nadzieje
ona znów się pojawi,
dostane od niej znak,
że moim losem się bawi.
Ile już razy zapomnieć chciałam,
lecz ciągle nie udawało się,
z głowy Cię wybić próbowałam,
ale nie zapomniałam Cię!
Nadzieja matką głupich,
tak sobie powtarzałam…
Ponąć każda matka kocha swoje dzieci,
od Ciebie to usłyszałam…
I tym kolejną nadziei iskierkę
zapaliłeś,
obudziłeś we mnie siłę,
do swych ramion czule wtuliłeś ,
do nieba uniosłeś mnie…
Chwyciłeś mocno za rękę
i po chmurkach skakałam,
przytuliłeś do moich usta swe,
co raz więcej Ciebie chciałam!
Rozpal we mnie swej miłości ogień,
nie pozwól bym tylko w nadziei trwała,
nie zagaś jej dzikim chłodem,
nie pozwól abym cierpiała...
Do trzech razy sztuka...
Komentarze (2)
Piękne wyznanie, nadzieja umiera gdy umiera miłość, u
Ciebie jak widać to się nie skończyło i niech trwa
dalej ale w szczęśliwej miłości, tego życzę.
co ten Radzio z Tobą robi... ach...!:] dzięki niemu
piękne wiersze piszesz!!!:]