moje ja
utopiłam swoje ja
w łyzce stołowej
patrzyłam jak się topiło
jak patrzyło na mnie błagalnie
a ja pozbawiona serca
zimna jak lód
uśmiechałam się ironicznie
i jeszcze bardziej zmuszałam
do pójścia pod wodę
topiło się zachłystywało
zbędne było
z bielmem poezji na sobie
nie kochane
psychicznie molestowane
więc po co mi takie
utopiłam je
i już wkrótce kupiłam sobie
inne ja
w innej skórze niepodobne
do tamtego
bardziej wesołe
bez bielma poezji na sobie
z nadzieją na lepszą
czasoprzestrzeń
................
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.