moje słowa
Gdy dotarłam do celu mej wyprawy
Nie było już Ciebie
Nie wiedziałam dlaczego...
Lecz teraz wiem,szłam zbyt długo..
Wolałam błądzić bocznymi ścieszkami,
Nie chciałam dojść zbyt szybko,
nie chciałam iść prosto...
Bałam się,że jeśli dojdę zaszybko,
niedojrzeję, nie bede gotowa
by poznać smak miłości,której tak bardzo
pragnełam.
Teraz ,gdy Ciebie już nie ma zrozumiałam
swój błąd...
Ty czekałeś,a ja...błąkałam się
Powinnam prosto iść, szybko biec...
Wiem,że miłość jest niczym płomień,
wygasa z biegnacym czasem.
Niczym deszcz zabiła ją
dzieląca nas przestrzeń.
Mimo nadchodzącej wiosny
Tracę liście,usycham...
płatek za płatkiem opada w nicość.
Niestracę jednak nadziei, ona jest moim
źródłem życia.
Zwiędły kwiat,może nadal żyć...
Jeśli miłość zasiejesz od nowa
i podlejesz czułością
Jesteśmy różną jednością
jak dwa krzemienie
Możemy wziecić nową iskrę
Wierzę,że wrócisz...
Będę czekać...
Wiara,nadzieja,miłość...
Jestem studnią
Gdy spotkacie na swej drodze miłość, nie bójcie sie jej i nie pozwólcie jej odejść
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.