monolog
Myśl z głodu zdychająca
Na wadze przybiera
Słowa zajadając
I "tu i teraz"ognik podskoczył
Lękliwie przeciągiem spłoszony
Kto przeciągnął?
On?
Sam światłem będąc
Ciemność unicestwiając
Ruszył cienie
Na zimnym ekranie malowideł z neolitu?
Czy wiatr?
Jak śmiał samego Lucyfera*
Dmiąc od południa
W głąb jego królestwa
Na baczność postawić?
Nie rzecz w tym by światłość oskarżać
Że pętli dmuchnięcia się boi
Współpraca....
Śmiercią dla siebie ogień gorący
Gdy wiatr nie poniesie
Do pacy
trawiennej
Śmiertelnielnej nie zagna
Leniwym ognikiem się staje
Marmur zimnym bywa
Wrogim nad wyraz
A może?
Skopany dłutem
Rzeżbiarza natchnieniem
Ulega
Zamkniony postacią
Tak mężną i wielką
Rozgrzaną
Wieczną
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.