Monolog Monochromatyczny.
3 moje dzieła złączone w jednośc. Monolog nerwicy natręctw.
Bądź mą chemią,
niszczącą jesienią,
aromatem gnijących liści
- wysuszona duszo.
Za czarną szybą uwięź
źrenice z purpury
jak oczy wściekłego
gnijący lament
- księżyc usechł.
Zimnymi dłońmi
zaciskasz mózg;
sącząc wszystek łez moich;
nie odchodź,gdy powiem
że żar wygasł
w spalonych rękach
a jeśli znikniesz,jak pot w
prześcieradle
na miesiac niejeden
skrzeczący,
sen nie ucieknie odemnie,
mokrych rzęs
i ust wysuszonych.
Gdy różowe niebo zniknie
-będziesz o wschodzie słońca czekał
jak ja kiedyś;
Z dniem strutym
jak żołądek starca.
Odeszła moja czerwień,
o brzasku rosa.
Epizodem dla śmierci bądź,
mą nagłą mimiką
w udarze słonecznym;
nerwobólem mięśnia sercowego,
gdy dzień wygaśnie.
Zamknij mnie w szkatułce z blaskiem
słońca,
utkaj z waty serce.
Twój oddech wypływa na wierzch.
Stężam się w Tobie ze
śluzem z płuc
z czarnych dziur,
niebieskich plam,
z braku tętna !
pod ciśnieniem wysokim
jak Mont Blanc.
Data: 12,16.I.2009r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.