morderstwo anioła
krew plynie po moim ciele
nigdy sobie tego nie wybacze
ale co ja moglem zrobic?!
w mroku przy blasku swiec
w mroku przy blasku ksiezyca
zabilem tego co sie mna opiekowal
zakrwawione mysli plynely po tunelach mej
swiadomosci
gorzkie perliste lzy potoczyly sie po mym
policzku
ocierajac je nieczysta dlonia odezwal sie
do mnie
"nie zatrzymuj łez...nech lecą..."
smutek tak mocno chwycil mnie za serce
juz mi nie pomoże nikt nawet wasze dobre
intencje
srebrny sztylet wyjolem z twej rany
przytulilem sie do ciebie i wbilem go w swe
piersi
na szlachetnych kamieniach zdobiacych
ostrze
łzy z krwią sie mieszały
krzyk rozpaczy zagłuszał moje mysli
i choć wiedzialem ze juz nigdy was nie
zobacze
ciemnosc mych mysli rozswietlil kwiat
nadziei
nadziei na lepsze istnienie
chyba juz czas bysmy zamkneli
oczy....powiedzial....
nastała cisza...
powoli me serce przestawalo bić
nigdy nie zapomne ze zabilem aniola
powtarzajac te slowa w mej nedznej duszy
zasnelismy...
......
teraz szukajcie mnie wsrod kwiatów
śpiącego...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.