Morduję*
Jestem z tobą...ale ty dobrze wiesz, że Cię nie kocham.
Zakrywam marzeń powieki,
By nie otwierać ich pustą sekundą,
Oby mi one zostały na wieki,
By pamiętały mnie całkiem pustą.
Depresją lecze rany wcześniejsze,
Czasami zapłacze za chwilą,
Za często delektuje sie deszczem,
Nad twoją nedzną płaszczyzną.
Kim jestem skoro niszcze ludzi?
Ile warte są moje słowa,
Czy ktoś mnie może obudzić?
"Nie bo nie jesteś jeszcze na to
...gotowa"
Serce zamrażam na chwile utęsknione,
Umysłem panuje nad ciałem,
Spąglądam w lustro na oczy podkrążone,
Ktusze się intuicji żalem.
Okłamuję człowieka "mojego"
Bo przecież...tego co było nie ma,
Kłamię dnia każdego, mi danego,
Aż do zbrodni ukończenia.
Morduję Cię w tym właśnie momencie,
Serce twoje łamię w kawałki,
Choć chce odwołać swoje zaklęcie,
Wypalam serce Twoje...powoli już gasną
zapałki.
Przepraszam ?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.