Most
Co za łuna bije od pustkowia?
Skąd dobiega cichy szloch?
To nad przepaścią, tą bezkresną,
płonie ostatniej nadziei most.
Stoimy po obu stronach przepaści,
pochodnię dzierżysz w wyciągniętej
dłoni.
Ty palisz mosty przykrymi słowami
bym zaniechała wreszcie tej pogoni.
Co to za łuna znikła znad pustkowia?
I na co umarł ten ostatni szloch?
Zmusiłeś mnie dzisiaj by zacząć od nowa.
Kochanie, spaliłeś nasz ostatni most.
dzień był deszczowy, to było w OSiR-rze...
Komentarze (2)
ładnie. Osobiście bardzo lubie słowo ''kochanie ''
pozdrawiam i pisz dalej
Coś jest na rzeczy,całkiem dobry wiersz... pozdrawiam