Motyl
Motyl usiadł na dłoni, w tamten dzień. Nie poczułam nawet, zachłysnełam się. Utonełam w Tobie i w spojrzeniu Twym A motyl siedział sobie.Nie uratował mnie. Paraliż złapał me zmysły, zniewolił każdą myśl. Wszystko było we mgle a w ostrości tylko Ty. Słyszałam tylko twoj głos. I oddech, i stukot serc. Gdy podnosiłeś powieki nasilał się. Odpłynełam.. zamiast odleciec z nim. Teraz okaleczona, w towarzystwie łez, rozdarta i zniszczona z bólu pochylam się. I słysze tylko szum drzew.. A motyl siedzi na dłoni jak tamtego dnia. Chcę żeby oddalił z mej głowy wszystkie wspomnienia. Ale nie słucha mnie. Dla niego to zwykły dzień
Komentarze (7)
Witam Cię na beju w naszej ridzinie. Lekko i
przyjemnie jak motyl pojawiłaś się.
Nie możesz przekreślać siebie może wrócił po rozum i
już bez Ciebie się nie ruszy.Pozdrawiam miłego
wieczoru.
Może chce ostrzec Ciebie przed podobnymi błędami -
Pozdrawiam
Tak juz bywa z motylami, lubia tak, z kwiatka na
kwiatek, lub blawatek ...
Zycie uczy i wytyka nam bledy, a cas, zabliznia rany.
Pozdrawiam i glowa do gory! :)
Smutny ale jeszcze przyleci inny motyl a razem z nim
ten Jedyny!
Dobranoc.
Pozdrawiam serdecznie:))
Czas goi wszystkie rany:)
Witaj na beju.
Dramat w sercu bohaterki, a obok płynie zwyczajne
życie...