Motyle moje...
Gdy dzieckiem byłam...
uganiałam się za marzeniami
Rosły wraz ze mną, większe, piękniejsze
Motyle niesione westchnieniami
Dotykały nieba błękitnego
i nieśmiało drżały oczekując
na spełnienie chociażby jednego
W ekstatycznym tańcu wirujące
wreszcie czuły,że ten czas się zbliża
Moje motyle-marzeń tysiące...
Twymi eksponatami się stały
Zamknięte w zimnym, sterylnym słoju
z braku powietrza poumierały
...podobno były zbyt unikatowe by żyć
Komentarze (31)
to ja dziękuję za wytknięcie błędu:) Bardzo sobie to
cenię. Cieszę się, że Ci się podoba. Pozdrawiam
cieplutko:)
Dziękuję Ci za korektę. Teraz co do treści. Właśnie w
młodym wieku mamy najwięcej marzeń. Gdy już się
stabilizujemy to ...czyżby pozostał tylko jak piszesz
sterylny słój? Wątpię. Przecież zobacz - piszemy. Może
jest to odskocznią, by ten słój chociaż na chwilę
otworzyć...
Wiersz Twój mnie zatrzymał i po zmianie rodzaju jest
nawet bardzo refleksyjny...
Pozdrawiam serdecznie
Stajenny Jurek
masz rację PP, moje niedopatrzenie przy przeróbce
wiersza
Sorry, ale to nie jest wiersz rymowany.
Stajenny Jurek
:))))
Choć lekkie jak motylek, to do siebie mają,
że nie zawsze giną, czasem się spełniają!
Pozdrawiam!
juz zaczynają rodzić się nowe Karmarg:)Pozdrawiam
ładny wiersz...smutno że pogubiły się marzenia...
szkoda.. z marzeniami pięknieje świat :-)
pozdrawiam
Smutno.
koniec starego oznacza zawsze poczatek nowego...wiem
ze bedziesz snic wciaz, w kolejnym i nastepnym
wierszu...zycze Ci tego z calego serca, pozdrawiam...
mam nadzieję,że niedługo zamknę ten rozdział w moim
życiu. Już mnie samą ten smutek męczy.Pozdrawiam
Aranku i dziękuję za odwiedziny:)
Podoba mi się Twoja opowieść, chociaż dużo tutaj
smutku, bo ciężko pogodzić się z utratą marzeń.
Dobranoc Maya:)
poprawiony ale nie do końca mi pasuje
Dzięki za komentarze:) MamaCóra, pomyślę jak mogłabym
to zmienić. pozdrawiam cieplutko:)
"...podobno były zbyt unikatowe by żyć"-bardzo podoba
mi sie to zakończenie wiersza.